Naturalna pielęgnacja „Made in Poland”
Rozejrzałam się po mojej aktualnej pielęgnacji i doszłam do wniosku, że bardzo wiele się w niej zmieniło. W dużej mierze to oczywiście zasługa blogowania i poznawania coraz to nowych i lepszych kosmetyków pielęgnacyjnych, dzięki czemu odkrywam nowe marki kosmetyczne. Nie byłam (i nadal nie jestem) tą, która demonizuje kosmetyki drogeryjne a gloryfikuje tylko i wyłącznie kosmetyki naturalne, choć w kwestii pielęgnacji ciała te drugie zdominowały „prawie bez reszty” moje potrzeby względem dbania o skórę. Zdecydowana większość kosmetyków pielęgnacyjnych, które w tej chwili posiadam, i z których korzystam, to kosmetyki o naturalnych składach produkowane w Polsce i nie jestem zapewne odosobniona w stwierdzeniu, że „polski rynek naturalnych kosmetyków pielęgnacyjnych ma się bardzo dobrze” – ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to jeszcze nie koniec, marki cały czas się rozwijają, i zapewne jeszcze niejedna nas miło zaskoczy.
kosmetyki naturalne

W dzisiejszym wpisie pokaże Ci garść kosmetyków naturalnych różnych marek, które aktualnie stosuję a ich wspólnym mianownikiem są polskie korzenie, więc tym bardziej jest mi miło, że mogę je polecić. Dlaczego pokazuję je wszystkie w jednym wpisie? Dlatego, że każdy z nich zasługuje na moją rekomendację! Każdy ma to „coś”, co mnie przyciągnęło i nie zawiodło. Nie przytoczę pełnego składu każdego z niżej wymienionych kosmetyków, ponieważ jest ich moim zdaniem dużo, a te możesz sprawdzić na oficjalnych stronach internetowych poszczególnych producentów.

naturalna pielęgnacja

Zacznę od pielęgnacji twarzy, a konkretnie od jej oczyszczania. Olejki do demakijażu rozgościły się na dobre, niejednokrotnie zastępują płyn micelarny. Latem najczęściej sięgałam właśnie po micel, ale kiedy przyszły chłodne miesiące powróciłam do olejków do demakijażu. Posiadam dwa – Resibo i Clochee – i ciężko jest mi wybrać faworyta. Obydwa doskonale rozpuszczają makijaż i oczyszczają skórę, więc obydwa spełniają swoje zadanie w 100% i ja nie mam względem nich absolutnie żadnych obiekcji. Taka forma demakijażu jest niezwykle wskazana, ponieważ zawarte w tych produktach oleje rozpuszczają nie tylko makijaż ale również nagromadzone sebum, dzięki czemu skóra po ich użyciu jest świetnie oczyszczona z wszelkich zanieczyszczeń, gładka, miękka, bez podrażnień i uczucia ściągnięcia. Olejki do demakijażu pielęgnują cerę dostarczając jej niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych już na poziomie demakijażu, spełniają zatem zadanie nie tylko oczyszczające ale i pielęgnacyjne.
    
Resibo

Zarówno olejek Resibo jak i Clochee dedykowane są dla każdego typu cery, w obydwu przypadkach oleje są odpowiednio wyważone, w Resibo kluczowe składniki to: olej abisyński, lniany, z pestek winogron, olejek manuka i witamina E, w Clochee: olej ze słodkich migdałów, sezamowy i naturalne olejki eteryczne. Obydwa olejki charakteryzuje przyjemny zapach, który relaksuje już w chwili demakijażu. Nie wskażę Ci faworyta ponieważ dla mnie te olejki są świetne – stawiam je na tym samym wysokim poziomie.    

Avebio

W Manufakturze Kosmetyków Naturalnych Avebio znajdziesz m.in. wody kwiatowe, które są świetnym naturalnym zamiennikiem dla toników. Bardzo często sięgam po wodę z róży damasceńskiej, ale tym razem postawiłam na czystek. Skład wody to tylko i wyłącznie czysty hydrolat z czystka, bez konserwantów i innych dodatków. Zalecany jest w pielęgnacji każdego typu cery, posiada szerokie spektrum działania: oczyszcza skórę, ściąga pory, wspomaga likwidację plam i przebarwień, zmniejsza cienie i opuchliznę pod oczami, pomaga w zmniejszaniu niedoskonałości potrądzikowych. 
To produkt wielofunkcyjny, oprócz tego, że możesz używać go jako toniku, to możesz wykonywać z jego pomocą domowe maseczki lub tworzyć emulsje do twarzy łącząc go z ulubionym olejem. Bardzo przyjemnie, słodko pachnie, nie ściąga cery, zdecydowanie warto go wypróbować.  

Ministwestwo Dobrego Mydła

Ministerstwo Dobrego Mydła pokochałam od pierwszego … powąchania 🙂 Poza tym, że zapachy tych produktów bardzo mocno mnie ujmują, to nie przypuszczałam, że po wielu latach tak skutecznie rozgoszczą się u mnie mydła w kostce. To nie są zwykłe mydła, to są dzieła sztuki – każde ręcznie robione. Ogórkowe upodobał sobie mój mąż, natomiast rozmaryn i czekomięta rozłożyły mnie na łopatki.
Rozmaryn to wegańskie mydło z błękitną glinką kambryjską i rozmarynowym olejkiem eterycznym. Błękitna glinka oczyszcza, działa przeciwzapalnie i regeneruje naskórek, stymuluje krążenie krwi i zwęża pory, a olejek rozmarynowy ma zaś działanie antybakteryjne i antygrzybicze. Delikatne, nie podrażnia i nie wysusza. Zawiera ok 3% niezmydlonych olejów i maseł które pielęgnują skórę podczas mycia. Szalenie podoba mi się, że jest zawieszone na sznurku konopnym, można zatem powiesić go pod prysznicem, niestety w moim przypadku w praktyce okazało się za duże (jest kwadratowe) i je przecięłam – choć łatwo nie było, ale tak też można.
Z kolei Czekomięta to wegańskie mydło z liśćmi mięty, olejkiem eterycznym z mięty pieprzowej, kakao i aktywnym węglem. Olejek miętowy działa antybakteryjnie i łagodząco, starannie zmielone listki mięty lekko masują skórę podczas mycia. Słodki aromat przywołuje skojarzenia z kultowymi angielskimi czekoladkami miętowymi. Zawarte w mydle oliwa z oliwek, olej rycynowy, olejek ze słodkich migdałów, nierafinowane masło kakaowe i nierafinowane masło shea pielęgnują skórę nie wysuszając jej. Naturalny aromat mięty działa stymulująco i odświeżająco. 
Nie wiem kiedy taka forma mycia mi się znudzi – jeśli w ogóle – ale póki co tymi mydełkami jestem oczarowana.
Ministerstwo Dobrego Mydła
Czekomięta
półkule do kąpieli

Ale Ministerstwo Dobrego Mydła to nie tylko mydła, to również peelingi i musy do ciała, naturalne oleje, hydrolaty i kule do kąpieli. O śliwkowym peelingu do ciała tylko wspomnę, ponieważ niedawno poświęciłam mu odrębny wpis tutaj [klik], więc krótko: genialny!
Dla wielbicieli pachnących i pielęgnacyjnych kąpieli polecam półkule do kąpieli, które pod wpływem ciepłej wody rozpuszczają się i musując uwalniają odżywcze dla skóry składniki: masło shea, olej ze słodkich migdałów i winogronowy – po takiej kąpieli skóra jest gładka i odżywiona. Szczególnym upodobaniem darzę wersję czekoladową i różaną. Różana oprócz kompozycji masła i olejów zawiera różową glinkę francuską, olej z dzikiej róży i olejek eteryczny z róży. Dodatkowo zatopione w niej zostały drobno zmielone płatki czerwonej róży, które sprawiają, że kąpiel staje się relaksującym rytuałem. Kosmetyczne „guru” dla fanek kosmetyków z róża na czele 🙂 

Biolove

Biolove to marka naturalnych kosmetyków dostępna tylko i wyłącznie w drogeriach Kontigo. Specjalnością marki jest kuszenie urzekającymi zapachami. Jeśli szukasz cukrowego peelingu do ciała o zapachu prawdziwego kokosa, to możesz zakończyć poszukiwania, ponieważ taki właśnie jest Kokosowy peeling do ciała Biolove. Ten peeling pachnie jak kuleczka Rafaello!!! W składzie znajdziesz cukier, nierafinowany olej kokosowy, olej ze słodkich migdałów, witaminę E oraz… wiórki kokosowe. I to wszystko – prosto, niebiańsko pachnąco i skutecznie.
Żel pod prysznic z olejem ze słodkich migdałów również pachnie ciepło i doskonale wpisuje się w jesienną aurę. Nie znajdziesz w nim SLS-ów, PEG-ów, silikonów, parabenów i sztucznych barwników, łagodnie zatem obchodzi się ze skórą, ale oczyszcza skutecznie.

 

Biolove
Biolove

Najnowszym moim odkryciem Biolove jest Maska do włosów „7 olejów”, która jest niczym innym jak mieszaniną olejów: makadamia, ze słodkich migdałów, sojowego, kokosowego, arganowego, jojoba i Inca Ichni, którą nakładamy wgniatając w suche włosy na 30 minut przed ich myciem. Przy regularnym stosowaniu wzrasta nawilżenie włosów, są lśniące, miękkie i mniej podatne na rozdwajanie. O pięknym zapachu wspominam tylko w kwestii formalnej.
Jeśli lubisz/znasz metodę olejowania włosów i zmagasz się z ich suchością ten produkt zadowoli Cię w 100%.

Make Me Bio

Jako fanka różanej pielęgnacji nie mogłam przejść obojętnie obok propozycji marki Make Me Bio jaką jest nawilżający krem do twarzy Garden Roses. Lekka konsystencja i różany zapach sprawia, że trudno mi się od niego oderwać. Formuła bez parabenów, siarczanów, sztucznych zapachów i konserwantów, w zamian bogactwo naturalnych składników nawilżających, odżywczych i regenerujących: woda różana i z pelargonii, olej migdałowy, jojoba, mango i makadamia oraz naturalna witamina E oraz gliceryna. Krem kierowany jest do skóry suchej i wrażliwej, na mojej mieszanej również świetnie się sprawdza, idealnie nawilża i regeneruje, doskonała kołderka dla skóry w chłodne i mroźne miesiące.
Do walki z przesuszeniem skóry dłoni spowodowanym chłodem, zimnem i mrozem polecam intensywnie nawilżający krem do rąk Make Me Bio, który nie tylko nawilża ale również odżywia i regeneruje. Jeśli spytasz mnie, jakiego rodzaju kosmetyków jest u mnie najwięcej, to z pewnością będzie to krem do rąk. Mam go wszędzie: w kuchni, w łazience, sypialni, na biurku z komputerem, w torebce… wszędzie i różne rodzaje. Krem do rąk Make Me Bio zaskakuje skutecznością, posiada bogatą konsystencję i jest tym, który nie wchłania się szybko, więc polecam stosować go na noc. O poranku dłonie zregenerowane, miękkie i gładkie. Bogata konsystencja to zasługa bogatego składu, m.in. olej z oliwek, ze słodkich migdałów, masło z mango i masło kakaowe.   

Make Me Bio
Make Me Bio

Bogatą formułę posiada również masło do ciała Cocoa Body Butter Make Me Bio. To kosmetyk, który nie tylko nawilża ale także chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Głównym jego składnikiem jest masło kakaowe, które dzięki zawartym w nim związkom wykazuje silne właściwości nawilżające i antyoksydacyjne, poprawia kondycję skóry, działa regenerująco i uelastycznia naskórek. Dodatek mieszanki olejów z awokado, pestek słonecznika i oliwy z oliwek sprawia, że skóra pozostaje odżywiona i nawilżona na dłużej. Masło posiada bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny zapach, więc idealny dla wrażliwych na intensywne zapachy – często przed aplikacją na skórę dodaję do niego kilka kropel oleju z pestek śliwek, który dostarcza nie tylko słodkiego zapachu, ale wzbogaca dodatkowo właściwości pielęgnacyjne. Świetne masło do ciała!

Yope

O tym, że uwielbiam mydła w płynie Yope pisałam już niejednokrotnie, więc zamknę opinię w jednym zdaniu: nie wysusza, jest wydajne, skutecznie oczyszcza i pięknie pachnie. Szczególnie upodobałam sobie wersję Werbena
Na przestrzeni czasu obserwowałam również kremy do rąk Yope, ale nawet tak zagorzała fanka jak ja nie zdecydowała się na krem do rąk o zawrotnej pojemności 500ml. Pewnie dałabym radę, ale pół litra kremu dla kogoś, kto lubi nowinki kosmetyczne to zapas na długo. Kiedy tylko informacja o tym, że Yope wprowadza do swojej oferty balsam do rąk i ciała ujrzała światło dzienne, bez wahania zamówiłam wersję Wanilia i cynamon. To kosmetyk wielofunkcyjny stworzony z myślą o przesuszonej, szorstkiej skórze ciała i dłoni. Najważniejszymi składnikami balsamu są naturalne i organiczne olejki roślinne, masło shea, gliceryna roślinna oraz ekstrakt z aloesu. Olejki arganowy, kokosowy i z migdałów wzmacniają skórę i likwidują jej szorstkość. Ekstrakt aloesowy zapobiega podrażnieniom, miks gliceryny i polisacharydów nawilża, a masło shea powstrzymuje utratę wilgoci. Do pachnącego apetycznie balsamu producent dodał w 100% naturalny ekstrakt z cynamonu i wanilii, więc jeśli to Twoje klimatyczne zapachy – będziesz zachwycona. Naturalnie niezwykły balsam!

 

Fresh&Natural

Markę Fresh&Natural znałam dotychczas z absolutnie genialnych peelingów i balsamów do ciała – moje zachwyty tutaj [klik], okazuje się, że pozostałe produkty również ujmują mnie całkowicie i bez reszty. Różana sól do kąpieli zamienia codzienną kąpiel w aromatyczne SPA. Niezwykłe połączenie róży i cytryny sprawia, że każda kąpiel staje się niezapomnianym rytuałem. Cytryna orzeźwia i pobudza, a róża pozwala zakosztować ekskluzywnej regeneracji zmęczonych zmysłów. Aromaterapeutyczne działanie olejków uspokaja, koi i zmniejsza napięcie nerwowe, producent sugeruje, że sól sprawdzi się doskonale w okresach wzmożonego stresu i przyznaję mu całkowitą rację – stan umysłu po kąpieli totalnie ukojony.

Fresh&Natural

W kwestii naturalnych balsamów do ust najczęściej trafiałam na te, które ciężko było wydobyć z opakowania. I oczywiście nie odmawiam im skuteczności, ale wydobywanie ich szpatułką nie należało do zajęć pożądanych. Nie korzystam z tej formy pielęgnacji ust poza domowym ogniskiem, ale w domu bardzo sobie cenię, szczególnie przed snem. Z malinowym balsamem do ust Fresh&Natural gładkie i nawilżone usta gwarantowane. Mieszanka składników jest tak dobrana, aby użycie balsamu było jak najwygodniejsze, bezpieczne, ale przynosiło jak najwięcej efektów. Wosk pszczeli, masło kakaowe, olej migdałowy, olej arganowy to cudowna armia do zadań specjalnych. Masło łatwo się wydobywa opuszkiem palca, gładko sunie po ustach i przynosi im zdecydowaną ulgę. Jeśli Twoim problemem są przesuszone i spierzchnięte usta to ten balsam będzie Twoim sprzymierzeńcem.

  

Organique

Ostatnie w zastawieniu i również do pielęgnacji dłoni to produkty marki Organique. Regenerujące serum do rąk Dermo Expert jest idealnym kosmetykiem do zabrania ze sobą w torebce, ponieważ jest mocno skoncentrowane, działa natychmiast po aplikacji i posiada lekką formułę, dzięki czemu produkt szybko się wchłania nie pozostawiając lepkiej warstwy na dłoniach. Od razu można przystąpić do pracy przy dokumentach czy na klawiaturze. Serum nawilża i wygładza, uzupełnia deficyty wilgoci w skórze, łagodzi podrażnienia i niweluje szorstkość.
A na zakończenie produkt, po który będę sięgała tak długo, jak długo będzie występował w ofercie produktowej Organique – masło do pielęgnacji skórek i paznokci. Odkąd stosuję to masełko zapomniałam co to są przesuszone skórki dookoła paznokci, zapomniałam o tym, że czasem się zadzierają, że trzeba je wycinać – genialne masełko! Skomponowane z odżywczych, naturalnych olei, maseł i ekstraktow roślinnych zapewnia kompleksową pielęgnację paznokciom i otaczającym je skórkom, narażonym na działanie wielu niekorzystnych czynników. Systematycznie stosowane zapobiega przesuszaniu, zmiękcza i wygładza skórki.
  
Organique
Zdaję sobie sprawę z faktu, że nie wymieniłam wszystkich polskich marek tworzących naturalne kosmetyki, więc jeśli chcesz zwrócić moją uwagę na kosmetyki innych marek, śmiało pisz w komentarzu. Te, które prezentuję powyżej są częścią mojej aktualnej pielęgnacji i jest mi z nimi bardzo dobrze.

Pozostawiam Ci namiary na trzy fajne miejsca internetowe, w których ja kupuję naturalne kosmetyki:
Juicy Shop → juicyshop.pl/
Minti shop → mintishop.pl/
Hania.com.pl → sklep.hania.com.pl 

   
Sięgasz po naturalne kosmetyki?
Pozdrawiam, Aga 🙂
Powrót na górę