Dermokosmetyki z mojej półki | kilka produktów godnych uwagi

Dermokosmetyki z mojej półki | kilka produktów godnych uwagi
Kilka lat temu w swojej pielęgnacji stawiałam właściwie tylko na dermokosmetyki. Najczęściej sięgałam po produkty z półek Vichy, La Roche Posay, Avene i Bioderma – na blogu znajduje się wiele recenzji produktów wyszczególnionych marek. W miarę upływu czasu, kiedy już prowadziłam bloga, obok dermokosmetyków zaczęły pojawiać się na mojej półce kosmetyki drogeryjne i te dostępne w perfumeriach, więc siłą rzeczy dermokosmetyków z mojej półki ubywało, ale przez ostatnich kilka miesięcy w mojej pielęgnacji pojawiło się kilka, które nie miały nawet wzmianki na blogu, postanowiłam więc zabrać je i krótko opisać w jednym wpisie. Jeśli sięgasz po dermokosmetyki to w dalszej części znajdziesz kilka ciekawych propozycji różnych marek, na które warto zwrócić uwagę. 
dermokosmetyki

Pierwszym produktem, który ma wiele zastosowań i ułatwia, a czasem nawet ratuje skórę jest woda termalna. Miałam już kilka różnych marek, od kilku miesięcy korzystam z wody Avene – duża 300ml butla wystarcza na bardzo długo. Woda Avene konfekcjonowana jest bezpośrednio u źródła, zachowuje
wszystkie swoje właściwości kojące, łagodzące i zmniejszające
podrażnienia. Kiedy ją stosuję? Zawsze do i po peelingu kawitacyjnym, kiedy skóra jest lekko zaczerwieniona. Kawitację wykonujemy na mokro i woda termalna sprawdza się u mnie w tym zakresie świetnie. Inne zastosowania wody termalnej w moim przypadku, to głównie aplikacja po goleniu, często również po demakijażu i myciu skóry zamiast toniku i oczywiście do odświeżania skóry w ciągu dnia podczas upałów. Bardzo doceniam również wodę Avene za przyjemną mgiełkę – podczas użycia nie uwalnia się strumieniami na skórę, spokojnie i bez obawy o spływanie wody z twarzy możemy delikatnie odświeżyć skórę – czego niestety nie mogę powiedzieć o innych wodach termalnych. 

Colline Pharma

Płyn micelarny to kosmetyk, który chyba wszyscy znamy i niemal codziennie sięgamy po niego. Przez moje ręce przewinęło się wiele płynów micelarnych i w zdecydowanej większości z segmentu właśnie dermokosmetyków. Od micela oczekuję skuteczności w demakijażu twarzy, a jeśli mogę również z jego pomocą wykonać demakijaż oczu, to wystawiam tego typu produktowi najwyższą ocenę. Niestety, nie każdy dobrze radzi sobie z tą strefą, a jeśli podrażnia oczy, to od razu go skreślam. Do faworytów w tym zakresie dołączyła woda micelarna Ecoskin Colline Pharma. Jej formuła została wzbogacona w składnik Ecoskin, zawierający sok z korzenia Yacon’u o właściwościach wzmacniających, poprawiających komfort i odnowę skóry. Ponadto Ecoskin zawiera naturalne substancje wzmacniające mechanizmy obronne skóry. Woda Colline Pharma przeznaczona jest do codziennego oczyszczania i demakijażu każdego rodzaju cery a zawarte w niej micele skutecznie oczyszczają twarz i oczy z makijażu.

La Roche Posay

Nie używam szczoteczki sonicznej do oczyszczania twarzy codziennie ale jeśli tak, to tylko w połączeniu z pianką do mycia twarzy i tym razem wróciłam po latach do oczyszczającej pianki micelarno-fizjologicznej La Roche Posay. Produkt kierowany jest szczególnie do oczyszczania skóry wrażliwej i zarówno w odbiorze jak i działaniu jest bardzo delikatna. Po uwolnieniu jej z opakowania w dotyku jest niczym mięciutki puch, tak samo wyczuwalna jest na skórze, obchodzi się z nią bardzo delikatnie ale skutecznie usuwa zanieczyszczenia i pozostałości makijażu. Nie zawiera alkoholu, ma bardzo delikatną konsystencję, jest bezwonna, nie wysusza skóry, nie podrażnia i po jej użyciu czuję się świeżo. Bardzo przyjemny produkt i miły powrót po latach.

Dermedic
Pozostając w temacie oczyszczania twarzy chciałabym również zwrócić uwagę na żel-sydnet do mycia twarzy marki Dermedic pochodzący z linii Tolerance Sensitive. To produkt szczególnie kierowany do oczyszczania skóry nadwrażliwej, alergicznej i nadreaktywnej. Jego formuła pozbawiona jest barwników i kompozycji zapachowych a zawarte w nim alantoina, d-pnthenol oraz peptyd – Neutrazen, dają efekt natychmiastowego ukojenia. Produkt oczyszcza skórę nie naruszając równowagi fizjologicznej skóry. Uważam, że to świetny preparat do oczyszczania skóry suchej i atopowej, która łatwo ulega podrażnieniom lub alergiom np. ze względu na użyte w produktach intensywne kompozycje zapachowe. Przyjemna w dotyku kremowa, pozbawiona zapachu formuła nie wysusza skóry i pozostawia ją przyjemnie gładką. Zdecydowanie mój sprzymierzeniec w minusowych temperaturach.

Wspomniana już na początku wpisu marka Colline Pharma posiada w swojej ofercie również ciekawe kremy pielęgnacyjne, po które chętnie sięgam. Regeneracyjny krem do twarzy, szyi i dekoltu skutecznie ratował moją skórę na przełomie zimy/wiosny, kiedy w tym roku szczególnie zima nie odpuszczała 🙂 Kierowany jest szczególnie do skóry wrażliwej i skłonnej do podrażnień ale również do pielęgnacji skóry z bliznami pooperacyjnymi lub po zabiegach chirurgii estetycznej – wpływa wzmacniająco oraz ochronnie na naskórek. Zdecydowanie poprawia stan naskórka, pozostawiając skórę bardziej zregenerowaną i ukojoną.
W odróżnieniu od kremu regeneracyjnego, krem odżywczy posiada lżejszą formułę ale równie aktywną. Formuły obydwu kremów wzbogacone zostały o ekstrakt Lolium perenne, zwany „kapsułą życia”, który wspomaga
walkę z oznakami starzenia oraz wpływa na odżywienie naskórka. Odżywczy świetnie sprawdzał się zimą na dzień, teraz kończę opakowanie aplikując go na noc. Początkowo nie widziałam szczególnej różnicy w działaniu obydwu kremów, jednak po kilku miesiącach wyraźnie widać, że regenerujący przede wszystkim koi skórę, natomiast odżywczy dodaje skórze wigoru i blasku, każdorazowo po aplikacji pozostawia ją gładką i aksamitną w dotyku. Bardzo fajny pod makijaż.

SPF50

Na zakończenie pozostawiłam produkt, który chyba jest nowością, a przynajmniej ja na początku roku zauważyłam go na półce La Roche Posay pierwszy raz. Bardzo dobrze znam klasyczną wersję Cicaplast Baume B5, kojący balsam przyspieszający regenerację naskórka, który skutecznie łagodzi podrażnienia, suchość i inne oznaki wrażliwej skóry u dzieci, jak i u dorosłych ale marka poszła o krok dalej i wyposażyła preparat w filtr przeciwsłoneczny SPF50. Czy można jeszcze lepiej? Chyba nie! Klasyczna wersja jest istnym plastrem na skórę, bardzo dobrze sprawdza się przy różnego rodzaju uszkodzeniach skóry takich jak: przesuszenia, otarcia, odparzenia czy nawet ukąszenia. Bardzo żałuję, że wersja z filtrem teraz latem jest dla mnie trochę za ciężka na twarz, ale zimą sprawdzał się wyśmienicie. Pomimo, że jego konsystencja wydaje się na dość lekka, to jednak pozostawia na skórze zabezpieczającą otoczkę. Według mnie idealny krem z wysokim filtrem dla skór suchych i atopowych, cały czas używam go jako produktu przeciwsłonecznego u córki. Zerknijcie na niego koniecznie, jeśli nie dla siebie to może dla dziecka, nawet w cenie regularnej jest sporo tańszy od znanych i cenionych Antheliosów. To preparat łączący regenerację z ochroną przeciwsłoneczną, kończymy jedno opakowanie i na pewno kupię go ponownie.
Daj znać czy znasz któryś z wymienionych produktów. A może chcesz mi polecić swojego ulubieńca z segmentu dermokosmetyków?
Pozdrawiam 🙂

Powrót na górę