Peeling enzymatyczny z ziołami ORGANIQUE + łagodzenie jego efektu w postaci White Clay Mask

Peeling enzymatyczny z ziołami ORGANIQUE + łagodzenie jego efektu w postaci White Clay Mask
Jakiś czas temu pisałam o oleju kokosowym Organique TUTAJ KLIK, a dzisiaj idę za ciosem i przedstawiam Wam moich kolejnych ulubieńców tej marki: peeling enzymatyczny z ziołami i maskę z białej glinki. Właściwie to planowałam każdy z tych produktów opisać w osobnej recenzji, ale zdecydowałam się na „duet”, ponieważ właśnie w duecie otrzymujemy zdecydowanie lepszy efekt pielęgnacyjny. Obydwa z nich trafiły do mnie z subskrypcji pudełek, nie pamiętam już w którym konkretnie się znajdowały, ale na pewno nie kupiłam tych „perełek” sama w sklepie Organique – to się zmieni, ponieważ zamierzam cyklicznie tam zaglądać. Te metalowe wieczka skrywają w sobie dużą dozę elegancji, a pod sobą bardzo dobre kosmetyki.

Zaczniemy od peelingu i standardowo na początek deklaracja Producenta na opakowaniu:
Peeling enzymatyczny z ziołami – przeznaczony do każdego typu cery, nawet wrażliwej i alergicznej, wykorzystujący doskonałe właściwości eksfoliujące enzymów z owoców papai i ananasa. Jego działanie złuszczające wzbogacone zostało przez koktajl kwasów owocowych o niewielkim stężeniu. W trakcie zabiegu kaolin wnika w pory skóry i oczyszcza je z nadmiaru sebum i zanieczyszczeń. Połączenie tych surowców w jednym preparacie zapewnia delikatne, a zarazem optymalne oczyszczenie. Odpowiednią ochronę skóry gwarantują ekstrakty ziołowe z krwawnika, prawoślazu i melisy, które łagodzą i zapobiegają podrażnieniom. Kompleks Regu*-cea pozyskiwany z ziaren jęczmienia wykazuje dużą skuteczność w walce z problemami skóry naczyniowej. Hamuje reakcje zapalne, redukuje zaczerwienienia i w znacznym stopniu przyczynia się do poprawy wyglądu skóry. Po zabiegu cera odzyskuje blask i jest doskonale przygotowana do dalszej aplikacji kosmetyków. 
Składniki aktywne: papaina, bromelaina, kaolin, prawoślaz, krwawnik, melisa, Regu*-cera, kwas cytrynowy, glikolowy, mlekowy. 
Pojemność: 100ml
Cena: +/- 75zł

Skład: Water, Kaolin, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Caprylic/Capric
Trigliceride, Brassica Campestris Oleifera Oil, Talc, Citric Acid,
Lactic Acid, Mannitol, Papain, Bromelain, Glicolic Acid, Spent Grain
Wax, Isomerized Linoleic Acid, Behenic Acid, Palmitoyl Tripeptide-5,
Propylene Glycol, Achillea Millefolium Extract, Althaea Officinalis Root
Extract
, Melissa Officinalis Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Xanthan
Gum, Potassium Hydroxide, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum,
2-(4-Tert-Butylbenzyl) Propionaldehyde (Lilial), Hexyl Cinnamaldehyde,
Hydroxycitronellal, Linalool, Geraniol, Citronellol, Limonene,
Isoeugenol, Citral.
Nie byłabym sobą gdybym nie napisała kilka zdań na temat składu kosmetyku. I tak moją uwagę skupia: 
Kaolin – glinka biała, nazywana inaczej porcelanową. Oprócz tego, że jest popularnym wypełniaczem kosmetycznym pochodzenia mineralnego, jest również jedną z najdelikatniejszych glinek, zawiera wiele mikroelementów takich jak: krzem, glin, żelazo, magnez, cynk i wapń oraz sole mineralne. Z punktu widzenia wypełniacza kosmetycznego polecana jest przede wszystkim do pielęgnacji skóry tłustej i mieszanej, z nadmierną produkcją sebum.
Wikipedia definicję kaolinu przedstawia tak: Kaolin (glinka porcelanowa) – skała osadowa zawierająca w swym składzie głównie kaolinit, a także m.in. kwarc i mikę. Nazwa skały pochodzi od chińskiej góry Gaoling, skąd rzekomo pierwszy raz wydobyto kaolin. Kaolin powstaje na skutek wietrzenia skał magmowych, metamorficznych i osadowych. Jest „tłusty” w dotyku. Barwa – biała, szara, żółtawa do brunatnej lub błękitnawa. Na świecie bogate złoża kaolinu znajdują się m.in. w Chinach, USA, Rosji, Japonii, we Francji, Niemczech i w Polsce (!)…. W Polsce występuje na Dolnym Śląsku. Dlaczego tak się uparłam na opis charakterystyczny białej glinki? – zostańcie do końca wpisu…

Oprócz białej glinki znajdziemy w składzie inne ciekawe pozycje:
Olej rzepakowy / Brassica Campestris Oleifera Oil – wykazuje działanie zmiękczające i wygładzające, znajdziemy w nim witaminę E i K oraz prowitaminę A. Olej ten najczęściej wykorzystywany jest w kosmetykach do pielęgnacji skóry suchej i dojrzałej.
Kwas cytrynowy / Citric Acid – kwas z rodziny alfahydroksylowych AHA, wykazuje silne działanie złuszczające, dzięki czemu usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę.
Kwas mlekowy / Lactic Acid przede wszystkim pełni funkcje nawilżające, doskonały do cery suchej.
Papaina / Papainenzym występujący naturalnie w owocach papai i Bromelaina / Bromelain enzym występujący w ananasie to składniki wygładzające i delikatnie złuszczające naskórek. Oprócz delikatnego złuszczania wykazują również właściwości łagodzące i przyspieszające gojenie stanów zapalnych. Nie powodują podrażnień, polecane najczęściej w kosmetykach dla skóry wrażliwej i naczyniowej.
Kwas glikolowy / Glycolic Acidbezpieczny kwas z rodziny AHA alfahydroksylowych, który oprócz działania nawilżającego i oczyszczającego skórę np. trądzikową daje efekt powierzchniowego liftingu, poza tym usuwa przebarwienia, poprawia barwę i fakturę skóry, zwalcza zaskórniki.
Kwas behenowy / Behenic Acid – naturalnie występujący w orzeszkach ziemnych, emolient, może być komedogenny.
Witamina E / Tocopherol Acetate –  silny antyoksydant hamujący procesy starzenia się skóry.
Tytułowe zioła:
  • Ekstrakt z krwawnika pospolitego / Achillea Millefolium Extract – wspomaga leczenie trądziku, łagodzi stany zapalne skóry, doskonale sprawdza się w pielęgnacji skóry tłustej i łojotokowej. 
  • Ekstrakt z korzenia prawoślazu / Althaea Officinalis Root
    Extract
    – regeneruje, zmiekcza, działa przeciwzapalnie i łagodzi podrażnienia.
  • Ekstrakt z liści melisy lekarskiej / Melissa Officinalis Leaf Extract – działa przeciwbakteryjnie i antyoksydacyjnie.

Oj, nie polubiliśmy się początkowo … Oj, bolała mnie jego aplikacja … Oj, chciałam go komuś oddać … ale dobrze, że tego nie zrobiłam! A perspektywa tego, że może zniknąć z półek sklepowych i internetowych nawet mnie przeraża! Myślicie, że zwariowałam? zostańcie dalej …
W praktyce peeling ten to biała „mazia”, która według mnie wcale nie jest przyjemna w dotyku, tylko jakaś taka śliska. Posiada bardzo dobrą przyczepność, dzięki czemu bardzo dobrze rozsmarowuje się na twarzy. Nałożony na twarz podszczypuje, chwilami nawet odczuwam pieczenie – na szczęście Producent zabezpiecza się umieszczając na opakowaniu informację, że „w trakcie zabiegu może być odczuwalne delikatne mrowienie skóry, które nie powoduje jej podrażnienia”. Przyzwyczajona do peelingów enzymatycznych z rodzin dermokosmetyków, które w sposób niewidoczny i niewyczuwalny rozprawiają się z naszym martwym naskórkiem, pod absolutnie żadnym pozorem nie spodziewałam się, że produkt tego typu może dawać uczucie dyskomfortu – a jednak, pomijając uczucie diabelskiego pieczenia twarzy podczas jego aplikacji, to efekt, jakkolwiek by nie powiedzieć fenomenalny w dotyku, to w wyglądzie już nie do końca. Po użyciu tego peelingu skóra mojej twarzy jest zaczerwieniona i mam wrażenie, że miejscami podrażniona. Jak to się ma do deklaracji, że jest to produkt do skóry wrażliwej i naczyniowej? nie wiem, ale według mnie coś się tutaj nie zgadza. Każda kolejna aplikacja wydaje się być łagodniejsza, ale być może to tylko złudzenie, ponieważ wiemy już czym skutkuje czynność stosowania tego produktu. 
Po jakichś czterech użyciach dumnie zaobserwowałam niewielki akapit w opisie produktu na opakowaniu, który brzmi tak: „Dokładnie zmyć wodą i zastosować Mild Tonic„. I w tym tkwi cały ambaras! Skóra twarzy – przynajmniej mojej – po zastosowaniu tego peelingu wręcz domaga się złagodzenia mocno ingerujących w skórę czynników aktywnych peelingu, które czyszczą ją niczym pochłaniacz zanieczyszczeń. Peeling jest dogłębny i mocno ingerujący w skórę, która aż prosi się aby ją uzupełnić. Po użyciu peelingu należy przetrzeć twarz tonikiem łagodzącym i zastosować codzienną pielęgnację. Dopiero następnego dnia rano budzimy się z powrotem w swojej skórze, która jest doskonale oczyszczona, miękka, gładka i miła w dotyku. Ale efekt taki możemy też uzyskać zanim położymy się spać. I tutaj z pomocą przychodzi kolejny doskonały produkt marki ORGANIQUE, jakim jest Biała glinka, a konkretnie Clay Mask White Clay 100% natural do skór wrażliwych i naczyniowych.

Na opakowaniu czytamy, że jest to: „Bardzo delikatna glinka kaolinowa. Polecana w szczególności do skóry bardzo delikatnej, wrażliwej oraz dojrzałej i zmęczonej. Jest łagodna dla skóry, delikatnie usuwa zanieczyszczenia, nie naruszając jej bariery ochronnej. Działa ściągająco i regenerująco. Nadaje skórze jedwabistą gładkość i elastyczność, lekko rozjaśnia. Cechuje ją lekka i jedwabista konsystencja. Zawiera sole mineralne i cenne mikroelementy. W jej składzie można znaleźć m.in.: kaolinit, krzem, glin ,żelazo, magnez, cynk, wapń, aluminium.” 
Zastosowanie wg Producenta:
  • maseczka na twarz – 3 łyżeczki glinki + 1 łyżeczka wody / hydrolatu + niewielka ilość odżywczego oleju 
  • maska do ciała – 100g glinki (ok. 220ml) + 70-80ml wody + niewielka ilość odzywczego oleju
  • dodatek do kapieli i masek kosmetycznych.
Pojemność: 100ml
Cena: +/- 30zł

W składzie znajdujemy tylko i wyłącznie Kaolin, o którym pisałam powyżej, więc mamy pewność, że maska ta to w 100% czysta biała glinka. W praktyce to sproszkowana biała substancja, która ma doskonałe właściwości łagodzące i jest „lekiem na całe zło”, czyli dyskomfort i uczucie pieczenia, jakie zostawia po sobie peeling – oprócz doskonałych właściwości oczyszczających rzecz jasna 🙂
Przyznaję, że trochę sobie uzupełniam tę maseczką i zamiast zwykłej wody używam do niej hydrolatu z zielonej herbaty, który daje mi dodatkowe działanie łagodzące. Zadbałam również o nawilżenie w postaci kilku kropel czystego oleju arganowego. I w ten sposób powstaje dla mnie łagodząca maseczka numer 1, po zastosowaniu której zaczerwienienia wywołane głębokim, acz bardzo skutecznym peelingiem znikają niczym rozdmuchana bańka mydlana, a ja cieszę się wyraźnie odczuwalną czystą skórą twarzy, o jednolitym kolorycie, gładką i miłą w dotyku. 
Aha, proporcje: 2 łyżeczki glinki (trzy – wg Producenta – to wg mnie zdecydowana przesada) + 1,5 łyżeczki hydrolatu z zielonej herbaty + kilka kropel oleju arganowego (nie liczę).
Maskę „rozrabiam” w małej szklanej miseczce (nie powinna być aluminiowa) i nakładam na twarz płaskim pędzlem. Na twarzy trzymam 10-15 minut, po czym zmywam ciepłą wodą. Efekt, od razu po zmyciu maski twarz odświeżona, wyraźnie gładsza i milsza w dotyku skóra.

Uważam, że te dwa produkty następujące bezpośrednio po sobie w aplikacji to doskonały sposób na utrzymanie skóry twarzy w stanie optymalnego oczyszczenia, złagodzenia i nawilżenia.
Wiem, że wiele osób przede mną stosowała ten peeling – dajcie znać czy Wasza skóra reaguje na niego podobnie jak moja?
Pozdrawiam, Aga
Powrót na górę