3 kosmetyki, które warto kupić w drogerii Rossmann

3 kosmetyki, które warto kupić w drogerii Rossmann
Posiadanie drogerii Rossmann na wyciągnięcie ręki ma swoje zalety, wychodząc codziennie z domu praktycznie to pierwszy widok, który ukazuje się moim oczom. Przyznaję, że wygodnie mi z nim 🙂 Ileż to razy potrzebowałam na już (!) np. pieluchy dla dziecka, pastę do zębów czy butów, płyn do mycia naczyń czy chusteczki higieniczne… Mogłabym wymieniać długo, ale skupię się na tym, czego dotyczy mój blog – kosmetyki! Mam wrażenie – graniczące wręcz z pewnością – że kosmetyczne półki Rossmanna, który mam w zasięgu ręki znam na wylot. Właściwie to nie wiem czy jest się czym chwalić, ale nie z takim zamiarem dzisiaj do Was piszę. A pisze, ponieważ chciałabym Wam przybliżyć trzy kosmetyki, na które warto zwrócić uwagę a nawet rozważyć ich zakup, ponieważ ryzyko wywalenia kilku złotych w przysłowiowe błoto jest znikome. Tak, kilku złotych, ponieważ każdy z trzech poniższych kosmetyków w zależności od aktualnej oferty produktowej kosztuje +/- 10zł.    

Niestety nie każdy Rossmann wyposażony jest tak samo. Nie w każdym znajdziemy cały wachlarz produktów, które są dostępne w ramach całego asortymentu, szczególnie jeśli chodzi o kolorówkę – w „moim” nie występuje np. szafa Bourjouis czy Dr Irena Eris. W odniesieniu do kosmetyków pielęgnacyjnych takie sytuacje zdarzają się rzadko (choć mogę się mylić) i wynikają najczęściej z braków konsumenckich, co oznacza, że w danej chwili się wyprzedały, ale przy najbliższej dostawie asortyment zostanie uzupełniony. Marka Rossmann może się również pochwalić markami kosmetyków, które nie są dostępne w żadnych innych sklepach czy drogeriach, jak choćby Welness&Beauty, Alterra czy BabyDream – właśnie wśród tych marek znalazłam swoich ulubieńców kosmetycznych a informacjami o nich chciałabym się z Wami podzielić 🙂
 

Peeling cukrowo-olejowy z olejem z pestek mango i kokosem Welness&Beauty znalazł się w ubiegłym roku wśród moich ulubieńców, ale po dzień dzisiejszy nie miał swojego stałego miejsca na moim blogu. Zanim zdradzę dlaczego go tak bardzo lubię, to muszę określić pewne stanowisko. Otóż, producent w nazwie tego peelingu umieszcza określenie cukrowo-olejowy, ale według moich doświadczeń wynika, to jest peeling solno-cukrowy. Dlaczego? dlatego, że już na pierwszym miejscu w składzie posiada maris sal, co jest niczym innym jak solą morską 🙂 Oczywiście cukier też występuje i to w towarzystwie wiórek kokosowych zatopionych łącznie w mieszance olejów ze słodkich migdałów, słonecznikowym i z pestek mango.
Znam z doświadczenia zarówno peelingi solne, jak i cukrowe, bliżej mi do cukrowych, ponieważ solne potrafią czasem dać w kość – nałożone na nawet najdrobniejsze ranki na ciele mogą wywołać uczucie pieczenia skóry. Na szczęście w tym konkretnym peelingu soli nie wyczuwam, ani w formule, ani w zapachu, więc jeśli ona tam jest (a zdradza to skład), to zapewne bardzo mocno zmielona. W moim odczuciu w zdecydowanej większości zatopionej w masie peelingowej występuje cukier, wiórek kokosowych jest mało, ale gołym okiem je też widać.
Peeling zapakowany jest w dość ciężkim opakowaniu z plastikowego tworzywa do złudzenia wyglądem przypominającym wek. Początkowo byłam przekonana, że to szklany słoik, ale to złudzenie – pojemnik jest masywny, ciężki, ale z pewnością to nie jest szkło. Zawartość jest imponująca! Jak wiadomo „oliwa na wierzch wypływa” i tutaj też czasem takie zjawisko występuje, więc tuż przed jego aplikacją na skórę mieszam dłonią w pojemniku aby powstała jednolita masa peelingowa. Niehigieniczne? Przecież i tak w większości peelingów do ciała zanurzamy dłonie aby je wydobyć. Mnie to nie przeszkadza. Po wymieszaniu i połączeniu ze sobą wszystkich składników otrzymujemy przyjemną masę, która nie przecieka przez palce i łatwo możemy ją rozprowadzić na ciele. Peeling posiada bardzo dobre właściwości złuszczające martwy naskórek. To zdecydowany zawodnik, który pozostawia skórę gładką i miłą w dotyku. Łatwo się spłukuje i nie pozostawia tłustej olejowej warstwy na ciele. Zapach ma obłędny, słodki, ale nie przytłaczający, z powodzeniem można stosować go również latem – nie utrzymuje się na skórze długo, i to chyba jego jedyny jego minus, szkoda. Moim zdaniem to zapach egzotyczny, połączenie kokosa z mango, czujecie to?
Oprócz wersji z mango i kokosem występuje jeszcze wersja oliwkowa, na którą ja póki co się jeszcze nie skusiłam, ale zapewne nadejdzie i jej premiera. Zapachowo bliżej mi do mango 🙂 Peeling w regularnej cenie kosztuje ok. 13zł, bardzo często spotkamy go poniżej 10zł. Biorąc pod uwagę, że otrzymujemy w zamian 300g świetnego produktu, na zużycie którego mamy aż 12 miesięcy, to ja mogę raczyć się nim nawet w regularnej cenie, co niniejszym czynię i polecam 🙂     

Oliwka pielęgnacyjna dla Mamy Baby Dream to produkt, po którego pierwszy raz sięgnęłam będąc oczywiście w ciąży. Ale nie sugeruje się tym, że produkt przeznaczony jest wyłącznie dla mam czy kobiet w ciąży – to tylko (albo aż) jasny przekaz dla kobiet będących w ciąży, że mogą miało go stosować bez ryzyka i związanych z nim obaw stosowania kosmetyków w tym jakże szczególnym czasie znajdujących się na tzw. zakazanej liście. Oliwka nie zawiera oleju mineralnego, parafinowego i silikonowego oraz posiada potwierdzoną dermatologicznie tolerancję dla skóry. W składzie znajdziemy za to olej migdałowy i makadamia, które wspomagają funkcje ochronne skóry oraz oleje jojoba, sojowy i słonecznikowy intensywnie pielęgnujące skórę, która staje się niezwykle delikatna i gładka.
Oliwka chroni skórę przed wysuszeniem i idealnie pomaga utrzymać jej elastyczność, przy regularnym stosowaniu wzmacnia odporność skóry i zapobiega powstawaniu rozstępów. Stosowałam oliwkę podczas ciąży, kiedy mój brzuszek rósł i rósł, i muszę przyznać, że na skórze, która była tak mocno poddana rozciągnięciu rozstępów nie mam. Szkoda, że nie smarowałam ud, niestety na zewnętrznej ich stronie pojawiły się niewielkie – to chyba najlepsza rekomendacja tej oliwki dla kobiet w ciąży 🙂
Formuła oliwki nie jest najlżejsza – stosowałam lżejsze – i pozostawia na skórze dość widoczny acz przyjemny w dotyku i noszeniu film, który nie wchłania się bardzo szybko, dlatego najlepiej stosować ją na noc. Jeśli dodamy do tego bardzo przyjemny, delikatny i w moim odczuciu pudrowy zapach, który przechodzi na pidżamę i pościel, to mamy doskonałą ochronę przed wysuszeniem i w 100% intensywną pielęgnację. Napisać, że oliwka świetnie nawilża, to za mało, ta oliwka regeneruje, koi i przywraca elastyczność skórze.
Oliwka Baby Dream zapakowana jest plastikową butelkę o pojemności 250ml z korkiem typu „klik”, szkoda że nie ma pompki, ale nie ma co narzekać, ponieważ to również wydatek rzędu ok. 13zł, choć często spotkamy ją podobnie jak w przypadku poprzednika poniżej 10zł. Polecam!

SOS Pomadka do ust z grantem BIO Alterra to pomadka, którą znam najkrócej z całej trójki, ale również powaliła mnie swoim działaniem. Jak określa producent, to prawdziwe SOS dla przesuszonych i spierzchniętych ust. Pomadka natychmiast po aplikacji nawilża spierzchnięte usta a efekt ten utrzymuje się w czasie, a swoją skuteczność zawdzięcza składnikom, które nie tylko pielęgnują ale i regenerują usta. W składzie pomadki nie znajdziemy wody, a tuż u podstaw olej rycynowy, sojowy, wosk karnauba i kandelila, oliwę z oliwek, masło shea, olej z pestek granatu, jojoba i słonecznikowy. Ponadto pomadka nie zawiera syntetycznych barwników, aromatów i substancji konserwujących, silikonów, parafiny i innych składników pochodzenia mineralnego.
Dzięki zastosowaniu naturalnych olei pomadka wykazuje niebywałą skuteczność w dobrym utrzymaniu kondycji ust, chroni je i nadaje wyczuwalną gładkość. Opakowanie typowe dla pomadki, sztyft, z powodzeniem zmieści się nawet w małej kieszeni, co sprawia, że możemy używać jej na zewnątrz nawet w ekstremalnych sytuacjach. Pomadka spełnia swoje zadanie w 100%, jest bardzo skuteczna, posiada lekki poślizg i pozostawia na ustach gładki otaczający film. W domowych warunkach przygotowuje świetny grunt pod pomadki i błyszczyki. Zapachem niestety nie przebija słodkich i smacznych woni ale w porównaniu z siostrą rumiankową Alterrą pachnie zdecydowanie lepiej. Jej koszt to ok. 5zł, trudno przejść obok niej obojętnie. Oczywiście, że polecam!
 

Wszystkie trzy produkty kosmetyczne są godne polecenia, ja je bardzo lubię i często stosuję. Jeśli szukacie dobrego i taniego peelingu do ciała bez parafiny to w ciemno możecie go nabyć, jeśli szukacie intensywnego i kojącego nawilżacza do ciała oliwka spełni swoje zadanie w 100%, a pielęgnacja ust jest niebywale ważna, zresztą kto z Was nie posiada w kieszeni lub torebce pielęgnującego i wygodnego w aplikacji sztyftu?
Dajcie znać czy znacie trójkę którą przedstawiam, co o nich myślicie, a może znacie innych Rossmann-owych pewniaków?

Pozdrawiam serdecznie, Aga 🙂
Skład peelingu do ciała Wellness&Beauty mango i kokos: Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Sucrose, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Cocos Nucifera Fruit, Mangifera Indica Seed Oil, Tocopherol, CI 19140, Limonene, Citronellol.
Skład oliwki pielęgnacyjnej dla mam BabyDream: Helianthus Annuus Seed Oil, Cetearyl
Isononanoate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinensis Oil,
Caprylic/Capric Triglycerine, Chamomilla Recutica Flower Extract,
Bisabolol, Calendula Officinalis Flower Extract, Tcopheryl Acetate,
Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Parfum.
Skład pomadki pielęgnacyjnej Alterra z granatem: Ricinus Communis Seed Oil, Glycine Soja
Oil, Copernicia Cerifera Cera, Olea Europaea Fruit Oil, Euphorbia
Cerifera Cera, Butyrospermum Parkii Butter, Punica Granatum Seed Oil,
Simmondsia Chinensis Seed Oil, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate,
Bisabolol, Tocopherol, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus Seed Oil,
Parfum, Linalool, Limonene, Geraniol, Citronellol, Citral, Farnesol
.
 
https://www.facebook.com/kosmetykizmojejpolkihttps://plus.google.com/u/0/109961416078189807184/postshttps://instagram.com/agnieszka_kzmp/https://twitter.com/Agnieszka_KzMPhttps://pl.pinterest.com/kosmetykizmojej/
Powrót na górę