Co to są właściwie te liście Manuka?
Ziaja Liście Manuka !  Czy uchował się jeszcze Ktoś w blogosferze, kto nie naskrobałby kilku zdań na temat tej serii ??? Odnoszę wrażenie, że tylko ja 🙂 więc czym prędzej nadrabiam te zaległości i zapraszam na słów kilka ode mnie w tym temacie 🙂
Ziaja. Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. A jeśli ktoś czuje niedosyt wiedzy, to wspomnę tylko, że to polska firma kosmetyczna działająca nieprzerwanie od 1989r. – Ziaja to również nazwisko założycieli firmy 🙂 Znam zarówno wielu zwolenników, jak i sceptycznie nastawionych konsumentów do asortymentu marki. Ale któż z nas nie zna kremu do twarzy z masłem kakaowym czy typowego oliwkowego? Kto z nas nie zna niezastąpionego w swojej cenie dwufazowego płynu do demakijażu oczu? Trafnym tutaj okazuje się być stare przysłowie, że: „cudze chwalicie, swego nie znacie … „. Przeglądając zagraniczne blogi lub po prostu blogerek/vlogerek mieszkających poza granicami kraju, można zauważyć, że kosmetyki Ziaja często są elementami tzw. boxów, prawda?
Jakiś czas temu latem używałam kremu do twarzy i pod oczy z algami morskimi 30+  taki w niebieskim opakowaniu 😉 byłam z nich naprawdę zadowolona, choć nie było o nich aż tak głośno, jak o serii Liście Manuka. I właśnie o tej serii chciałabym Wam opowiedzieć w kontekście trzech produktów, z którymi mam styczność, a będą to żel do mycia twarzy, tonik oraz pasta oczyszczająca.

Całą serię łączy ekstrakt z liści Manuka – ale co to są właściwie te liście Manuka ? Drzewo Manuka występuje w Nowej Zelandii i Australii, ekstrakt pozyskiwany z liści drzewa Manuka działa przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo i przeciwtrądzikowo i dodatkowo przyspiesza gojenie stanów zapalnych i podrażnień skóry.  Jak widać czyni sporo dobrego, ale jak się spisuje w kosmetykach Ziaja, gdzie jest tylko dodatkiem? Całkiem nieźle … 🙂 Zapach całej serii również jest do siebie bardzo zbliżony, właściwie to trąci tymi samymi nutami – nie wiem jak pachną liście Manuka, ale jeśli właśnie tak, to mnie ten zapach bardzo mi odpowiada: świeży, delikatny, nienachalny i przy tym subtelny. Nie potrafię go porównać do żadnego mi znanego, ale jestem przekonana, że powinien przypaść do gustu zdecydowanej większości konsumentów.
Zacznijmy od żelu normalizującego na dzień/na noc – do mycia twarzy, rzecz jasna 🙂 Według opisu oczyszczający, spłukiwalny żel nie zawiera mydła oraz przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość. Ma zapewniać efekt dokładnie oczyszczonej skóry, łagodzić podrażnienia, ułatwiać redukcję sebum oraz poprawiać nawilżenie i miękkość naskórka.

Skład (INCI): Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate,
Cocamidopropyl Betaine, Coco Glucoside, Zinc Coceth Sulfate, Glycerin,
Panthenol, Allantoin, Lactobionic Acid, Propylene Glycol, Leptospermum
Scoparium Leaf Extract, Cocamide DEA, Sodium Chloride, PEG-7 Glyceryl
Cocoate, Sodium Benzoate, )Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl
Cinnamal, Limonene, Linalool, Citric Acid.

Za sprawą ekstraktu z liści Manuka  o działaniu antybakteryjnym i ściągająco-normalizującym zinc coceth sulfate rzeczywiście twarz po jego użyciu jest dobrze oczyszczona i muszę przyznać, że nie jest mocno ściągnięta jak to bywa po użyciu innych żeli tego typu – pod tym względem jest zdecydowanie łagodniejszy w działaniu, ale tak samo skuteczny i dobrze radzący sobie z oczyszczeniem twarzy. Na uwagę zasługuje fakt, że żel zawiera czynne substancje nawilżająco-kojące, tj. kwas laktobionowy, posiadający właściwości kwasów PHA, który sam w sobie jest bardzo dobrym antyoksydantem, zatrzymuje wodę w naskórku, wygładza go i zmiękcza, ale również łagodzi podrażnienia i stany zapalne skóry. Za łagodzenie skóry w dużym stopniu odpowiada alantoina i prowitamina B5.
Produkt bardzo przyjemny w stosowaniu, zamknięty w przeźroczystej butelce o zielonym zabarwieniu pojemności 200ml i co zasługuje na duże uznanie, wyposażonej w pompkę. Jest bardzo wiele produktów tego typu, a nawet z dużo wyższej półki, które tego komfortu nie dają. Pompka, jak pompka działa i jednym jej naciśnięciem wydobywa odpowiednią ilość żelu do umycia całej twarzy. Choć nie należę do osób, które na co dzień wykonują makijaż sceniczny, to muszę przyznać, że utrwalonym podkładem radzi sobie całkiem dobrze.
Produkt ma wg mojej opinii bardzo ciekawą a przy tym fajną konsystencję, którą określiłabym jako żelowo-wodną. Jest to żel o lekkiej konsystencji, więc na tle innych tego typu wyróżnia się. Zawiera SLES-y więc pewnie nie każdy po niego sięgnie, ale mi to jakoś szczególnie w nim nie przeszkadza. Stosuję żel wieczorem, nie codziennie, tylko w momentach nasilonego sebum. Produkt podoba mi się, ale nie tak, jak kolejny … 

A kolejnym jest tonik zwężający pory na dzień/na noc. Według Producenta jest to tonizująco – uzupełniający preparat do demakijażu i oczyszczania skóry, ja pokusiłabym się o stwierdzenie, że tonik oczyszcza i usuwa pozostałości po makijażu. Nie wiem, co Producent miał na myśli określając tonik jako preparat do demakijażu, może właśnie to co ja … Poza tym ma działać ściągająco na rozszerzone pory skóry, wykazywać działanie mikrozłuszczające i łagodzące zmiany trądzikowe.
Skład (INCI): Aqua (Water), Glycerin, Panthenol,
Propylene Glycol, Gluconate, Lactobionic Acid, Mandelic Acid,
Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Polysorbate 20, Diazolidinyl Urea,
Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal,
Limonene, Linalool.

Tonik bardzo przypadł mi do gustu właściwie od pierwszego użycia i śmiało mogę stwierdzić, że jest numerem jeden wśród całej prezentowanej przeze mnie trójki. Dlaczego?
Jest to zdecydowanie produkt normalizujący, odświeżający, tonizujący i przygotowujący skórę do dalszych etapów pielęgnacyjnych. Już na samym początku składu gliceryna i pantenol, oczywiście liście Manuka, ale to co mi się najbardziej w tym toniku podoba to złuszczający kwas migdałowy, który jest dość łagodnym kwasem, ale skutecznym, nawilżający kwas laktobionowy, ściągająco – łagodzący glukonian cynku i łagodząca prowitamina B5. Moim zdaniem jest to fajna i skuteczna kompozycja dla skóry tłustej i mieszanej, o zwiększonym łojotoku, z trądzikiem i niedoskonałościami skóry.
Produkt, podobnie jak poprzednik, zamknięty jest szczelnie w identycznej plastikowej buteleczce, ale zamiast pompki wysposażony jest w atomizer, co sprawia, że tonik okazuje się być w sprayu 🙂 Przyznaję, że początkowo sprawiało mi to pewną niezgodność z przeznaczeniem produktu, bo wygodniej byłoby po prostu odkręcić atomizer i w ten sposób umieścić produkt bezpośrednio na waciku. W końcu jednak doszłam do wniosku, że skoro jest to jest kosmetyk w sprayu to trzeba się nim po prostu „popsikać”, i to była dobra decyzja 🙂 w tej oto sposób tonik ląduje codziennie na mojej twarzy. Spryskuję nim całą twarz, oczywiście zamykam oczy i omijam ich okolice, pozwalam przez chwilę mu tam pozostać, a następnie odciskam jego nadmiar chusteczką higieniczną, którą lekko dociskam do twarzy. Po takim jego użyciu twarz jest odświeżona i zmatowiona, wyraźnie czuć, że jest to  produkt normalizujący. Czy sprawia, że pory zostają odblokowane? Nie wiem, myślę, że coś tam w tym kierunku działa, ale podejrzewam, że ma niewielkie stężenie kwasów służących temu procesowi, więc ciężko mi to twierdzić. Nie mniej jednak, bardzo go lubię i z  przyjemnością zużyję do końca.  

Przyszła pora i  na pastę do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom. Produkt, który znalazł się wśród ulubieńców – nawet roku – na wielu blogach. Produkt, który zdobywa największą ilość pozytywnych opinii z całej serii i przyznaję, że choć jestem w Rossmannie średnio 3 razy w tygodniu, to właśnie jego nie ma najczęściej na półkach.
Producent twierdzi, że pasta skutecznie likwiduje niedoskonałości, odblokowuje pory, zapobiega powstawaniu zaskórników oraz  przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość.
Skład (INCI): Aqua (Water), Hydrated Silica, Glycerin,
Polyethylene, Sodium Laurenth Sulfate, Titanium Dioxide, Cellulose Gum,
Panthenol, Illite, Propylene Glycol, Leptospermum Scoparium Leaf
Extract, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate
Copolymer, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum
(Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
 

Początkowo byłam tym produktem wręcz zachwycona … 🙂 ale ja często mam tak, że ulegam początkowemu, szybkiemu zachwytowi, a kiedy emocje opadają i rozsądek dochodzi do głowy, to tak szybko jak przychodzi, równie szybko ten zachwyt odchodzi. Masło maślane … wiecie o co chodzi 😉 I to wcale w moim przypadku nie jest tak, że ta pasta jest zła, zrobiła mi „kuku” czy zwyczajnie nie odpowiada mojej cerze. Owszem, używam jej – ale nie cyklicznie – i doceniam, że w składzie znajdziemy np. ściągająco-normalizującą zieloną glinkę – w końcu bardzo lubię glinki, ale wolę je w formie maseczki na twarz, która zastyga, a po jej usunięciu rzeczywiście występuje efekt dobrze oczyszczonej skóry. Po użyciu tej pasty również mamy cerę oczyszczoną, ale czy dogłębnie? polemizowałabym … Żadnych właściwości złuszczających również nie zauważyłam, moim zdaniem pasta nie zlikwiduje również zaskórników. Uważam, że jest to produkt do mycia twarzy, z delikatnymi drobinkami o umiarkowanym efekcie peelingującym. Ale efektu WOW ostatecznie ja tutaj nie widzę 🙂

      

Z tego co widziałam, to w skład serii wchodzą jeszcze kremy do twarzy, na dzień i na noc, ale chyba się nie skuszę – mam trochę zapasów noworocznych 🙂
Reasumując, nie mogę zaliczyć tych produktów do moich ulubieńców-  najlepiej wypada wg mnie tonik – i tym bardziej nie mogę stwierdzić, że to buble 🙂 Krzywdy nikomu nie powinny zrobić. Uważam, że linia z ekstraktem z liści Manuka jest dość udana i poprawna. Za każdą z tych pozycji trzeba zapłacić dosłownie kilka złotych, więc przy takiej cenie tragedii żadnej nie ma 🙂

Pozdrawiam, Aga 🙂

Powrót na górę