Krem pod oczy EVELINE ARGAN OIL to HIT czy KIT ???

Krem pod oczy EVELINE ARGAN OIL to HIT czy KIT ???

Kiedy rozpoczynałam swoją przygodę z tym blogiem – w rzeczywistości nie aż tak dawno temu – to tak sobie myślałam, że nie będę pisała negatywnych opinii, skupiając się tylko i wyłącznie na produktach, które zrobią na mnie pozytywne wrażenie. Ale w sumie dlaczego nie ustrzec Was przed „bublami”? Albo dlaczego nie poskarżyć się Wam, że kupiłam produkt, który muszę chyba wyrzucić w obawie, że obdarowana osoba również nie byłaby z niego zadowolona – też mi prezent …
Jakiś czas temu opisywałam swoje zachwyty nad maską do włosów z EVELINE COSMETICS z olejem arganowym i keratyną TUTAJ KLIK, więc kiedy moim oczom ukazał się na drogeryjnej półce przeciwzmarszczkowy odmładzający krem pod oczy z olejem arganowym EVELINE pomyślałam – dlaczego nie? skoro właśnie kończy mi się krem pod oczy i chętnie spróbuję coś nowego i przy tym niedrogiego. O tym jak i kiedy skończyła się z nim moja przygoda przeczytacie poniżej.

Informacje na opakowaniu brzmią bardzo zachęcająco, a mianowicie:
„Seria Argan Oil to innowacyjny program przeciwzmarszczkowy opracowany w laboratorium Eveline Cosmetics zapewniający spektakularny efekt odmłodzenia skóry. Formuły bogate w drogocenny olejekarganowy wygładzają nawet głębokie zmarszczki, intensywnie regenerują i odżywiają, przywracając skórze młodzieńczy blask.
… krem pod oczy przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji skóry wokół oczu. Innowacyjna formuła bogata w olejek arganowy, peptyd najnowszej generacji Matrixyl Synthe’6™ oraz bioHyaluron Complex™ skutecznie rozjaśnia cienie, niweluje opuchliznę i obrzęki pod oczami. Głęboko nawilża, wygładza i ujędrnia. Redukuje zarówno głębokie zmarszczki jak i oznaki zmęczenia i stresu. Natychmiast po zastosowaniu skóra wokół oczu odzyskuje młodzieńczy blask. Efekt chłodzenia przynosi ulgę przemęczonym oczom, relaksuje oraz odświeża skórę”.

Pojemność produktu: 15ml
Cena: ok. 18zł

Po 4 tygodniach ma być po prostu WOW 😉

A skład przedstawia się tak:

Krem jest zamknięty w bardzo ładnej, złotej, plastikowej tubce i … i na tym jego zalety się kończą 🙁 No może jeszcze plusem jest zawartość SPF na poziomie 15 i to już naprawdę w moim przypadku koniec. Może ma kilka fajnych składników – tego się nie czepiam, ale ma też coś, co sprawia, że moje oczy pieką, szczypią i łzawią. Skład kosmetyku nie należy do tych krótkich, więc ciężko mi stwierdzić co to może być. Może to któryś z tych wynalazków najnowszej generacji, którymi Producent chwali się na opakowaniu. Nie wiem co tak drażni. A szkoda, ponieważ w składzie widzimy też kilka fajnych pozycji m.in. tytułowy olej arganowy, wyciąg ze świetlika, kofeina, proteiny pszenicy, wosk pszczeli, wyciąg z kasztanowca, d-panthenol, alantoina czy witamina E. Szczerze przyznając, kiedy zapoznawałam się z opakowaniem produktu w Rossmanie to nic nie wskazywało na to, że się nie polubimy. No ale jednak musieliśmy się rozstać i to szybciej niż się tego spodziewałam.

Zacznę może od konsystencji, która dla mnie jest za ciężka jak na krem pod oczy. Na tę okolicę twarzy raczej preferuję produkty lekkie, które nie „oblepiają” mi skóry wokół oczu tylko dobrze przede wszystkim nawilżają i szybko się wchłaniają. A ten nie dość, że jest ciężki, to źle się rozsmarowuje, a wklepanie go w skórę pod oczy wymaga nie lada czasu i precyzji.
Kiedy nałożyłam go pierwszy raz, w kilka chwil nastąpiło wokół oczu dziwne pieczenie i swędzenie, absolutnie w niczym nie przypominające chłodzenia. Nie wiedziałam co się dzieje i wówczas zwaliłam to na żel do mycia twarzy, który dostał mi się w trakcie mycia do oczu. Kiedy położyłamsię do łóżka spać oczy mnie strasznie piekły, co chwilę je pocierałam i nie mogłam przestać. Nałożyłam krem następnego dnia rano i właściwie sytuacja bardzo szybko się powtórzyła. Poszłam po poranne zakupy, a wróciłam z płaczem 😉 Na zewnątrz pod wpływem działań atmosferycznych efekt ten był jeszcze bardziej spotęgowany. Odstawiłam go i na szczęście wszystko wróciło do normy.

Dawałam mu jeszcze jedną szansę – właściwie bez nadziei na poprawę – ale jej nie wykorzystał. Kilka dni później ponowiłam aplikację, bez zmian. Jetem pewna, że w składzie tego produktu jest jakiś składnik, który wywołuje to dziwne uczucie. A może to po prostu parafina, która występuje już na trzecim miejscu w zetknięciu z delikatną skórą wokół oczu? (!)
I niech on tam pobudza te komórki, wygładza zmarszczki, przywraca gęstość, wygładza i odmładza ale … nie mnie. Ja muszę go odstawić i powiedzieć: żegnaj!

Miałyście go? Macie podobne doświadczenia? A może jesteście nim zachwycone?

Pozdrawiam, AGA.

Powrót na górę