Demakijaż od SEPHORA – Triple action cleansing water & Waterproof eye makeup remover

Demakijaż od SEPHORA – Triple action cleansing water & Waterproof eye makeup remover
Nie lubię mocno się malować, jeśli nie wymagają tego okoliczności. A biorąc pod uwagę, że od ponad roku całą swoją uwagę skupiam wyłącznie na opiece nad córeczką i zdecydowaną większość czasu w ciągu dnia przebywam w domu, to powodów do malowania się nie mam zbyt wielu. Właściwie to mój makijaż – jeśli w ogóle można ten niezbyt złożony proces nazwać makijażem – sprowadza się do kremu BB lub CC i maskary, i to nałożonych w pośpiechu najczęściej tuż przed samym wyjściem z domu. No ale to nie zwalnia mnie z obowiązku posiadania „na stanie” płynu micelarnego i tym razem poszłam na całość i zafundowałam sobie płyn sygnowany marką SEPHORA – obok płynu micelarnego na półce stał dwufazowy płyn do demakijażu wodoodpornego makijażu oczu, więc sami rozumiecie … 🙂

Zaczynamy od płynu micelarnego Triple action cleansing water to według informacji zawartych na opakowaniu produkt przeznaczony dla każdego rodzaju skóry, nawet wrażliwej. Lubimy go:
– ponieważ jest formułą bez alkoholu i zawiera HydroSenn+™: ultra
aktywny czynnik nawilżający, który wygładza skórę i zapewnia jej pełny
komfort.
– ponieważ micele, małe „kulki oczyszczające”, skutecznie usuwają
zanieczyszczenia i makijaż; nie wymaga spłukiwania: jednym gestem
usunięty jest makijaż z twarzy i oczu!
Skład: Aqua, PEG-6 Caprylic / Capric Glycerides, Propanediol, PEG-12 Dimethicone, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Chloride, Phenoxyethanol, Poloxamer 184, Parfum, Tetrasodium Edta, Glycerin, Citric Acid, Panthenol, Zinc Gluconate, Butylene Glycol, Calendula Officinalis Flower Extract, Cassia Angustifolia Seed Poysaccharide, D-Limonene, Linalool, Sodium Hydroxide, Hydroxyethylcellulose, BHT.
Pojemność: 150ml
Cena: 39zł

A co to jest w ogóle ten płyn micelarny i czym różni się od tradycyjnych kosmetyków do zmywania makijażu? Płyn micelarny to produkt zbudowany na bazie niewielkich kuleczek – miceli, które składają się z cząstek wodnych (hydrofilowych) i tłuszczowych (lipofilowych). W zetknięciu ze skórą cząsteczki tłuszczowe łączą się z sebum i resztkami makijażu, a cząsteczki wodne z kurzem i innymi zanieczyszczeniami. Te właściwości sprawiają, że doskonale dają sobie radę z wszelkiego rodzaju zanieczyszczeniami: resztkami podkładu, tuszem do rzęs, cieniem do powiek ale również z nadmiarem sebum, w efekcie czego skóra twarzy jest bardzo dobrze oczyszczona. Poza tym płyn micelarny oprócz właściwości oczyszczających z reguły ma również właściwości pielęgnacyjne. Czy tak jest też w przypadku płynu z SEPHORA? Nie znam się za bardzo na tym, które micele i jak wpływają na efekt
końcowy, czyli oczyszczenie, mogę jedynie sprawdzić na własnej skórze
czy po prostu działa.

A ten płyn rzeczywiście działa, i chociaż nie zauważyłam jakichś szczególnych właściwości pielęgnacyjnych, to doceniam, że w składzie znajdziemy:
  • Propanediol – otrzymywany z kukurydzy naturalny konserwant będący nośnikiem substancji aktywnych a przy tym naturalną substancją nawilżającą 
  • Panthenol – substancja głęboko nawilżająca a przy tym łagodząca skórę
  • Kwas cytrynowy – należący do grupy kwasów alfahydroksylowych AHA wykazujący silne działanie złuszczające. Stosowany w odpowiednim stężeniu usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę.
  • Glukonian cynku – substancja regulująca wydzielanie sebum, wykazująca działanie bakteriostatyczne i ściagające
  • Ekstrakt z nagietka lekarskiego – wykazuje działanie przeciwzapalne, działa ściagająco i oczyszcza pory, pielęgnuje skórę szorstką i zniszczoną
  • Wyciąg z nasion Cassia Angustifolia – indyjska roślina, posiadająca silne właściwości nawilżające i wiążące molekuły wody w skórze.
Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, być może złudne, ale biorąc pod uwagę te kilka powyższych substancji wybranych z całości składu płynu, to on chyba nie jest do każdego rodzaju skóry. Moim zdaniem płyn ten powinien być skierowany przede wszystkim do skór mieszanych, być może nawet z problemem trądziku, ponieważ obawiam się, że skórę normalną, a już na pewno suchą może dodatkowo i niepotrzebnie wysuszyć. Ewidentnie ja tutaj widzę substancje złuszczające i regulujące wydzielanie sebum. Dodatkowo zapach produktu sugeruje o jego przeznaczeniu – typowy „kwasowy”, taki, jakie mają produkty regulujące sebum. Jak dla mnie super, mnie takie właściwości bardzo odpowiadają i są przez skórę mojej twarzy bardzo pożądane, ale czy na pewno przez wszystkich? Patrząc z drugiej strony, wielkimi krokami nadchodzi jesień, więc pewnie niejedna z nas pomyśli o złuszczaniu, więc może i ten micel weźmie pod uwagę.

Należę do osób, które nie traktują płynu micelarnego jako produktu docelowego, który ma doskonale oczyścić twarz z makijażu, traktuję go jako wstęp do właściwego etapu oczyszczenia twarzy, mówiąc kolokwialnie umycia jej najczęściej żelem przy użyciu wody. Dopiero wtedy stwierdzam, że moja buźka jest czysta i przygotowana na dalszy etap pielęgnacji. Więc nie wiem czy moja opinia będzie w takim wydaniu miarodajna dla Was, ale płyn radzi sobie z większością makijażu, ładnie zmywa cienie na powiekach, ze zwykłym tuszem do rzęs też sobie poradzi, ale z wodoodpornym już nie, to samo odnosi się do kreski wodoodpornej. Bardzo dobrze spisuje się podczas porannego oczyszczania skóry z zanieczyszczeń, które pojawiają się nocą – głównie jest to sebum – i właśnie dlatego ośmielam się twierdzić, że to produkt dla skóry mieszanej, trądzikowej. Poza tym dzięki właśnie zawartości substancji złuszczających można potraktować go jako tonik do przemywania twarzy.
Mam tylko jedną małą uwagę. O ile opakowanie jest bardzo gustowne, to już sama pompka nie do końca spełnia swoje zadanie. Przykładając do niej wacik, dziwnym sposobem płyn sączy się po bokach i po prostu marnuje. Może tylko mnie się taka pompka trafiła? ale zdecydowanie coś jest z nią nie tak.
Przechodząc do drugiego produktu, śmiało i bez żadnych zastrzeżeń mogę stwierdzić, że jest on jakoby uzupełnieniem wyżej wymienionego płynu micelarnego, ponieważ jest to płyn dwufazowy do demakijażu wodoodpornego oczu. Jeśli micel nie poradzi sobie z demakijażem oczu, to na pewno ten produkt zrobi to doskonale.

Producent przedstawia go jako: Zaciekły wróg maskary! 
Dwukolorowa formuła:
– usuwa każdy makijaż, nawet wodoodporny, nie pozostawiając tłustego efektu,
– nadaje się nawet do wrażliwych oczu i dla osób noszących soczewki kontaktowe,
– dzięki HydroSenn+™, aktywnemu czynnikowi pochodzenia roślinnego, wygładza skórę i zapewnia jej pełny komfort.
Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Isohexadecane, Butylene Glycol, Dipolassium Phosphate, 1,2-Hexanediol, Caprylyl
Glycol, Potassium Phosphate,
Sodium Chloride, Maltodextrin, Disodium EDTA, Panthenol, Poloxamer 184, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Centaurea Cyanus
Flower Extract, Hydroxycetyl Hydroyethyl Dimonium
Chloride,
Cl61570, Cl42090, Apigenin, Oleanolic Acid, Biotinoyl Tripeptide-1, Citric Acid, BHT.
Pojemność: 125ml
Cena: 29zł

Najważniejszą zaletą tego płynu jest to, że zmyje absolutnie każdą maskarę, jaką mam w kolekcji – nawet wodoodporną. Dodatkowo, wcale nie musimy męczyć się i bez żadnego tarcia delikatnej skóry wokół oczu rozpuszczamy kosmetyk,  wystarczy przyłożyć płatek kosmetyczny nasączony płynem i delikatnie usuwamy makijaż. Pod tym względem nie ma sobie równych. Świetnie radzi sobie również z długotrwałymi pomadkami, np. matowymi Bourjois Rouge Edition Velvet w płynie, której pigment potrafi tak mocno „wgryźć się” w usta, że naprawdę cieżko go usunąć – a tutaj rach, ciach, i po krzyku.
Oprócz substancji oczyszczających i typowych konserwantów, znajdziemy w składzie łagodzący pantenol i ekstrakt z kwiatów chabra bławatka, będący źródłem bogatych flawonidów, które spowalniają procesy starzenia się skóry. Zapach płynu zdradza jego delikatność i możliwość stosowania nawet przez osoby z wrażliwymi oczami.
Szata graficzna opakowania utrzymana w tej samej tonacji i stylistyce jak w przypadku płynu micelarnego – przeźroczysta, prostolinijna butelka z czarnym korkiem, na szczęście już bez tej dziwnej pompki. W opakowaniu tego produktu znajdziemy po prostu „dziurkę”, z której wyciskamy płyn na wacik – możemy to kontrolować w większym stopniu niż w przypadku micela. Bardzo udane, proste rozwiązanie – i po co się głowić i tworzyć jakieś tam nie wiadomego rodzaju pompki.

Wracając do tego płynu to jak widać na zdjęciach jest dwufazowy,
czyli taki, w którym wyraźnie oddzielają się warstwa wodna od
tłuszczowej. W tego rodzaju produktach bardzo często można zauważyć, że z
biegiem czasu kiedy kosmetyk już używamy, granica ta się zaciera lub – co zdarza się zdecydowanie częściej – warstwy wodnej jest więcej niż
tłuszczowej lub odwrotnie. W przypadku płynu z SEPHORA takie zjawiska
nie mają miejsca. Zanim zdecydujemy się użyć płynu musimy go energicznie
wstrząsnąć, tak, aby warstwy się ze sobą połączyły i stanowiły
jednolity kosmetyk. Cała „magia” tego płynu polega na tym, że jeśli go
odstawimy po użyciu to w stanie spoczynku płyn wraca do pierwotnej
wersji, a warstwy wodna i tłuszczowa są identycznej pojemności.
Reasumując,
płyn jest rewelacyjny, zmywa wszystko, delikatny, nie podrażnia, nie
uczula i nie pozostawia po sobie tłustego filmu na skórze, jak to
potrafią zrobić produkty tego typu. Tutaj co prawda również mamy do
czynienia z tłustym filmem podczas jego stosowania, ale bardzo szybko
ulatnia się on i pozostawia po sobie nawilżenie okolic oczu.

Obydwa produkty bardzo przypadły mi do gustu. I jak słusznie pewnie zauważyłyście, to są to tylko produkty do demakijażu, i jak na takowe przystało, to nie grzeszą jakąś racjonalną ceną – czy wobec tego ich tańsze odpowiedniki, których z całą pewnością występuje mnóstwo na naszym rynku nie zrobią tego samego? Pewnie tak, chociaż dwufazowy płyn zdecydowanie przewyższa jakościowo płyny z niższej półki cenowej. Dla pocieszenia i przypomnienia stacjonarna SEPHORA przynajmniej dwa razy w roku robi promocję dla swojej marki -40%, więc wtedy możemy sobie pozwolić w większym stopniu na taki wydatek. Nie zapominajcie też, że od pewnego czasu dostępny jest również sklep internetowy TUTAJ KLIK, gdzie dużo częściej możemy znaleźć promocje na te i inne kosmetyki SEPHORA.
Zbliżają się chłodniejsze dni, a po lecie nasza skóra jest przesuszona, więc warto również zaopatrzyć się w dobry krem nawilżający, np. SEPHORA, o którym pisałam już recenzję TUTAJ KLIK.
To chyba wszystko co miałam Wam do przekazania przy okazji tych produktów. Jeśli macie pytania to zapraszam do dyskusji.
Pozdrawiam, Aga.

Powrót na górę