AVON foot works CHERRY ICE – gama produktów do pielęgnacji stóp w wiśniowej odsłonie

AVON foot works CHERRY ICE – gama produktów do pielęgnacji stóp w wiśniowej odsłonie

Po koniec lipca w moje ręce wpadły kosmetyki do pielęgnacji stóp firmy o dość ugruntowanej pozycji na polskim rynku, jaką jest AVON. O produktach tej marki pisałam już niejednokrotnie, jestem z nią zawiązana od wielu lat i przyznaję szczerze i otwarcie, że AVON w swojej gamie produkcyjnej ma wiele kosmetyków zarówno pielęgnacyjnych jak i makijażowych, które są bardzo udane i które mogę z czystym sumieniem polecić. AVON foot works to kosmetyki z dziedziny pielęgnacji stóp i dzisiaj właśnie o nich będzie mowa. Z satysfakcją donoszę, iż mnie osobiście najbardziej przypadła do gustu lawendowa odsłona tych produktów, ale latem pokazały się w odświeżonej wersji wiśniowe ich odpowiedniki. I kolejno w mojej kosmetyczce znalazły się: nawilżający krem do stóp Wiśniowa Świeżość, peeling do stóp Wiśniowa Świeżość i chłodzący spray do stóp tej samej serii.

Zacznijmy od klasyki gatunku, czyli najbardziej popularnym produkcie do pielęgnacji stóp – od kremu. Z opakowania dowiadujemy się jedynie, że jest to: Nawilżający krem do stóp Wiśniowa Świeżość.
Sposób użycia: Delikatnie wmasować w umyte i osuszone stopy aż do całkowitego wchłonięcia.
UWAGA: Chronić przed dziećmi. Unikać kontaktu z oczami. I to by było na tyle 🙂

Skład produktu jest za to dokładnie sprecyzowany i wygląda tak: Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Stearic Acid, Glyceryl Stearate, Dimethicone, PEG-100 Stearate, Parfum, Petrolatum, Phenoxyethanol, Cetyl Alcohol, Methylparaben, Carbomer, Potassium Hydroxide, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Caramel, Alcohol Denat, Prunus Serotina (Wild Cherry) Fruit Extract, Tocopherol, Cl 17200, Cinnamyl Alcohol, Coumarin, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Alpha – Isomethyl Ionone.

Pojemność: 75ml
Cena regularna: 13zł

Dziwny produkt. Zacznę może od tego, że jego konsystencja w niczym nie przypomina kremu – to bardziej lotion, ale z tych ciekłych. Właściwie to wylewa się z tubki bez naciskania, więc jeśli nie będziemy go trzymać „do góry nogami” to będzie go wszędzie pełno. Po wylaniu na dłoń przelewa się między palcami i często sprawia to trudności przy aplikacji.
Zapach produktu rzeczywiście jest wiśniowy, ale zdecydowanie chemiczny. Gdzieś tam pod koniec składu znajduje się co prawda wyciąg z suszonych owoców dzikiej wiśni, ale myślę, że to nie on sprawia o zapachu, a będące gdzieś w pierwszej połowie substancje zapachowe. Jeśli jesteśmy już przy składzie to zatrzymajmy się na chwilę, bo jest tam tyle, że aż strach: parafina, alkohol, PEG-i, parabeny … i OK, jest kilka substancji na ogół występujących w produktach do pielęgnacji stóp, ale w całości jakoś to nie wypada zbyt dobrze. Nie jestem jakąś szczególną fanką w 100% naturalnych składów, nie boję się parafiny, PEG-ów itd., jestem w stanie zaakceptować wiele, ale w sytuacji kiedy produkt działa i spełnia swoje zadanie. Tutaj mamy do czynienia z kremem nawilżającym, który nie nawilża, a jeśli już to robi to bardzo powierzchownie.
Właściwie jedynym plusem, który ja zaobserwowałam to fakt, że bardzo szybko się wchłania w stopy i nie pozostawia po sobie tłustej warstwy – w sezonie letnim to duży plus, ale w miesiącach zimniejszych – a takich w naszej strefie klimatycznej mamy niestety więcej – produkt jest totalnie bezużyteczny.

I to by było na tyle w kwestii kremu – przechodzimy do peelingu, który również nie obfituje w informacje o sobie na opakowaniu. Peeling do stóp Wiśniowa Świeżość.
Sposób użycia: Wmasować w stopy, zwracając szczególną uwagę na przesuszone partie skóry. Dokładnie spłukać.

Skład: Aqua, Polyethylene, Glycerin, PEG-40 Hedrygenated Castor Oil, Carbomer, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Potassium Hydroxide, Disodium EDTA, Caramel, Alkohol Denat, Prunus Serotina (Wild Cherry) Fruit Extract, Cl 17200, Linalool, Hexyl Cinnamal, Limonene.

Pojemność: 75ml
Cena regularna: 13zł

Mam wrażenie, że skład peelingu to po prostu „okrojony” skład kremu – przecież widnieją w nim identyczne substancje, tylko jest ich stosunkowo mniej. No dobra, pomińmy skład 🙂
Wizualnie opakowanie nie różni się niczym innym od poprzednika, jak tylko małym napisem „scrub” zamiast „lotion”. Są identycznie zaprojektowane w każdym detalu, identyczne nadrukowane stopy, wisienki, identyczna pojemność, identyczne przeźroczyste nakrętki, identyczny zapach.
I o ile kolor kremu był lekko różowy, to w przypadku peelingu mamy do czynienia w typowym wiśniowym kolorem. Konsystencja produktu jest żelowa, trochę galaretkowata, transparentna i jak na peeling to niestety również za rzadka. Poza tym drobinki w nim zawarte są tak drobniutkie i jest ich tak mało, że efekt peelingu jest naprawdę znikomy. Nie radzi sobie totalnie ze skórą pięt, a nawet niewielkimi zgrubieniami. Drobinki peelingujące słabo ścierają naskórek, co ja mówię … jakie ścierają, właściwie to nie robią nic poza delikatnym masażem. Nie widzę powodów, dla których miałabym cokolwiek dodawać o tym produkcie – dla mnie jest taki … nijaki.

I ostatni z rodzinki Wiśniowej Świeżości, może tu będzie trochę lepiej … – nie będzie 🙁
Chłodzący spray do stóp obfituje w informację tylko o sposobie użycia – cytuję dosłownie: Spryskać stopy. Pozostawić do wyschnięcia. Nic dodać, nic ująć 🙂

Skład: Alcohol Denat, C12-15 Alkyl Benzoate,
Parfum, Peg-6, Triclosan, Aqua, Prunus Serotina Fruit Extract, Cinnamyl
Alcohol, Coumarin, Buthylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol,
Hexyl Cinnamal, Limonene, Alpha-Isomethyl Ionone.

Pojemność: 100ml
Cena regularna: 17zł

 
No tutaj to już jest pojechane po całości. Ze spray’em pożegnałam się najszybciej, właściwie po kilku psiknięciach pierwszej i ostatniej aplikacji go na stopy. Jego zapach to czysty alkohol, i gdybym ośmieliła się psiknąć go sobie w okolicach twarzy, to chodziłabym chyba pijana. Ja tu nawet sztucznych wiśni nie czuję. No niby jest wyczuwalny jakiś aromat wiśniowy, ale tak jak w przypadku jakiejś farby do malowania. Właściwie to nie powinnam się temu zjawiskowi dziwić, skoro na pierwszym miejscu w składzie jest alkohol, a pozostałe składniki są po prostu na nim oparte. Alkohol ma silne właściwości drażniące i wysuszające, więc gdzie tu mowa o nawilżaniu czy odświeżaniu. Nie jestem w stanie wydobyć z tego produktu żadnego pozytywu – no może jedynie wpadające w oko różowe opakowanie 🙂

No właśnie, tak to już z tym AVON-em jest, że albo trafimy na świetne kosmetyki, albo na buble. W przypadku tej serii niestety pozytywnie nie można się wypowiedzieć. No kurcze, tak schrzanić renomę foot works? Przecież produkty z tą rozpoznawalną stopą można było kupować w ciemno. Seria z lawendą czy z minerałami z morza martwego to zupełnie inne produkty, a może nie jestem na bieżąco? może też się tak „opuściły” w jakości? Nie tylko ja, ale i moja mama czy ciocie były zadowolone w tych produktów, więc co stało się tym wisienkowym? Mam nadzieję, że to jakaś seria, gama czy edycja limitowana i nie będzie kusiła potencjalnych nabywców 🙂

Ja tych produktów nie polecam,
Pozdrawiam ciepło, Aga

Powrót na górę